Róbmy swoje – czyli życzenia na rok cały
Gdy przed ponad dwoma laty rozpoczynałem swoją przygodę z felietonami w „Surowcach i Maszynach Budowlanych”, nie myślałem, że to będzie trwało długo. Odpowiadając chętnie na zaproszenie wydawcy „na ostatnią stronę”, bez żadnych warunków i ograniczeń, o czym będę pisał, sądziłem, że trudno będzie dłużej zainteresować czytelników własnymi opisami i w końcu subiektywnymi ocenami, a także propozycjami. Te wątpliwości pozostały, przede wszystkim dlatego, że nie spotykam się z jednoznacznymi sygnałami zwrotnymi. Nie wiem do końca, co myślą – o tym co widzę „z mojej grzędy” – czytelnicy „Surowców i Maszyn Budowlanych”. Od czasu do czasu w rozmowach ktoś pochwali, ale i zgani, wyrażane przeze mnie oceny i propozycje.

Dlatego, liczę że wydawca, również w moim imieniu, zapyta swoich czytelników/prenumeratorów, co myślą o zagospodarowaniu ostatniej strony, a może szerzej – o „Surowcach”. Przyrzekam poddać się każdej rzeczowej ocenie, oczywiście z prawem odpowiedzi.
Ale do rzeczy… Koniec jednego roku i początek kolejnego, to dobry powód do ocen, prognoz, postanowień, ale i życzeń. Dziś będzie o tych ostatnich.
Za szczere i oczekiwane uważam te życzenia, których otrzymanie składającemu sprawiłyby radość, są mobilizujące, ale i realistyczne. Realistyczne, bo z wiekiem słabnie gen szaleństwa. Czego życzę producentom, dostawcom, przyjaciołom i sympatykom branży kruszyw, wszystkim razem i każdemu z osobna oraz sobie.
Życzę, by nie zawodziło nas zdrowie. Im dalej w las życia… tym większe zrozumienie, ale i oczekiwania. Młodym życzę, by „nie tracili zdrowia dla pieniędzy”, a dojrzałym, by „nie musieli tracić pieniędzy dla zdrowia”. Dawniej było to proste. Każdy w ruchu zakładu górniczego, latem i zimą, przemierzał kilometry po wyrobiskach, w tych wyjątkowych okolicznościach przyrody. Błoto i gumowce skutecznie zastępowały siłownię i „hartowały ciało jak stal”.
Oczywiście zdrowia życzę również naszym rodzinom i bliskim, bo „nie tylko swoim zdrowiem człowiek żyje”.
Życzę, by popyt na kruszywa utrzymywał się na zwiększonym poziomie, co najmniej przez lata 2018-2020, a potem po uporządkowaniu rynku zamienił się w rynek wartości, a nie ilości z wysokim zapotrzebowaniem stałym przy nawet mniejszym koniunkturalnym.
Byśmy ciągle byli pełni energii i zapału w działaniu, gdyż (coś o tym wiem z obserwacji własnych), rutyna w dłuższej perspektywie jest destrukcyjna. By otaczało nas ciepło i życzliwość. To pierwsze dosłownie. Jak mówi tradycja, produkcja „dobrze hula powyżej +10o C, ale i -10oC. Oczywiście, w tym drugim przypadku nie w piaskach i żwirach wydobywanych spod wody. I choć deszcz jest naturalną formą zwalczania zapylenia, życzę, byście zwalczali je sztucznie, a sami mieli cały rok „spokojnego słońca”. Czy zauważyliście, że „ciepełko” (ale nie upał), łagodzi obyczaje i sprawia, że praca jest przyjemniejsza?
Mówiąc o cieple i życzliwości, myślę również o wzajemnym wspólnym działaniu w zespołach pracowniczych. Dajmy i odbierajmy ciepło i życzliwość, niezbędny element dobrej współpracy.
Kolejne życzenie jest przewrotne. Branża kruszyw jest uznawana powszechnie za branżę bardzo nowoczesną, zmodernizowaną, która dogoniła Europę, tym bardziej świat. Tym nie mniej, życzę byśmy nadążali za rozwojem techniki i technologii, bo to obowiązek moralny pracownika. Tak, moralny. Nie uchodzi bowiem nie znać nowych propozycji w tym obszarze. Nasza baza techniczna starzeje się w tempie 4-6 lat. Jej wymiana zależy od portfela. Ten zaś od tego, czy potrafimy spowodować, że odbiorcy/wykonawcy podzielą się z producentami kruszyw przysłowiowym tłuszczykiem finansowym, który odkładają.
Mamy rewolucję. W latach 2007-2014 oferty przetargowe wynosiły średnio ok. 60% kosztorysu inwestorskiego (takie wielkości poznaliśmy od zamawiających), a dziś kosztorys inwestorski jest za mały, w wielu przypadkach, często po zapoznaniu się z nim, wykonawcy nie przystępują do przetargów (głównie projekty samorządowe). Czas nieodpowiedzialnych się skończył, w tym nieodpowiedzialnych producentów również. Żeby realizować rozwój techniki i technologii, trzeba wpierw (wobec braku kapitału), na niego zarobić.
Życzę nam wszystkim działań, które są kompetentne i konstruktywne. By dawały nam satysfakcję oraz szacunek otoczenia, będący jednocześnie szacunkiem dla branży. Skromnie chcemy Was w tym wspierać, proponując znak Solidne Kruszywa – Branżowy Znak Jakości – będący wewnętrzną oceną środowiska. Oceną przedsiębiorców przez przedsiębiorców. Jestem przekonany, że ten „Klub Dżentelmenów – Producentów Kruszyw” będzie systematycznie dawał satysfakcję, powiększał oraz budował ocenę i pozycję branży w życiu gospodarczym.
Życzę nam, jeżeli tego nie osiągnęliśmy, znalezienia sposobu współdziałania, współpracy ze społecznością lokalną, ale i zrozumienia, i wsparcia w społeczeństwie szeroko rozumianym. Co tu dużo mówić, bez akceptacji najbliższego społecznego otoczenia działanie nasze jest bardzo utrudnione, a bardzo często niemożliwe.
Życzę Wam, byście umieli się organizować np. w grupy producenckie, wspólnie realizując cele z zachowaniem swojej prawnej i kapitałowej autonomii. W roku 2017 „wdałem się” w rolę mediatora, w sporze gminy działającej w imieniu mieszkańców i grupy producentów kruszyw. Producentów z krótkim, bo kilkuletnim okresem działania. Była to dla mnie szczególna lekcja, w której to coraz więcej skaz nabierał wyidealizowany przeze mnie obraz przedsiębiorcy. Przed wielu laty jeden z nieżyjących już, naprawdę znaczących przedsiębiorców, postawił tezę, że nie trudno się wymądrzać, gdy problem nie dotyczy bezpośrednio mądrali. Sprawa dotyczyła sposobu utrzymywania partnerskich kontaktów z nadzorem górniczym. Podkreślam słowo: partnerskich. Wtedy przyznałem mu rację, ale po latach uważam, że w wielu przypadkach szkoda, że tak nie jest…
Do czego zmierzam. Prowadząc działalność, przedsiębiorcy muszą zrozumieć i respektować oczekiwania społeczności lokalnej, tym bardziej, że zgodzili się często z własnej inicjatywy na ustalenie w warunkach prowadzenia wydobycia i przeróbki kopalin często na „z kosmosu” wzięte wymagania. Moje doświadczenia i obserwacje są ciekawe i pouczające. Postaram się innym razem o tym napisać.
jeszcze jedno życzenie-prośba. Nie bójcie się nazywać z imienia i nazwiska tych „tak zwanych przedsiębiorców – producentów kruszyw”, których musimy się wstydzić. Otóż nie musimy. Musimy natomiast chwalić niezawodnych, pewnych, w sumie solidnych, producentów.
Każdorazowo miało być coś z Mistrza Młynarskiego, dziś polecam „Róbmy swoje”.
Wielki wizjoner Wojciech Młynarski napisał:
„[…] Niejedną jeszcze paranoję
Przetrzymać przyjdzie- robiąc swoje!
Kochani, Róbmy swoje!
Żeby było na co wyjść!”
Komentarze